Ponoć mówią, że koniec jest początkiem.
Początkiem.. czego?
Nowego życia?
Nowych przygód?
Nowego samego siebie?
Nic z tych rzeczy.
Koniec początkiem ludzkiej egzystencji.
Samo-istnienie uleczonej duszy.
Powroty bywają ciężkie. Choć ten jest dla mnie najbardziej wartościowy.
Najbardziej realny. Bo wiem, że robię to w słusznej sprawie, bez
wymuszenia, bez wrzasku, bez... niczego. Ot taka pustka, wolność,
samotna egzystencja. Coś cudownego. Nowa talia kart, nowa gra, bez
zasad, bez sędziów, tylko ja i własna kraina absurdu. Możecie myśleć co
chcecie, mówić co chcecie - mnie to już nie obchodzi.
Fala egoizmu się rodzi, liczy się tylko dobro własnej duszy. Doskonalenie własnego arte ego.
Poszukiwanie nowych wartości i absurdalnego pierwiastka szczęścia.
Zawsze mnie zastanawiało, czy można znów zaufać czemuś co już straciliśmy?
Budując nowe fundamenty, bywa to ciężkie do zrozumienia. Bijąc się z
milionem myśli: "Przecież nie można już zaufać w stu procentach, bo i
tak zranią. To błędne koło. Nic już nie będzie takie samo."
Można dojść, do wniosku, że... skoro nowa talia została potasowana, to na każdego czeka nowy Król, Dama... czy Joker? ♥
Odciąć się od rzeczywistości, tak bezpowrotnie. Bez wyrzutów sumienia.
Zamknąć się we własnej krainie absurdu i czekać, aż ktoś zabawi się w
Alicję, gdy nasze małe człowieczeństwo jest puchatym białym
wybawicielem.*
"Gdy tańczymy tej nocy z diabłem. Nie odważysz się spojrzeć mu w oczy..."
"Kasia, tobie do szczęścia są potrzebne tylko książki, twoja jedyna miłość. Nie potrzebujesz nawet mnie. Nie potrzebujesz nikogo, w fizycznym, ani duchowym znaczeniu. Bowiem wielbisz nieistniejące rzeczy, a ludzi najbardziej. Przez to stajesz się aspołeczna, boisz się pojęcia jakim jest miłość, boisz się ich. Boisz się najważniejszej dla ciebie osoby, czyli MNIE"
Większego kłamstwa o sobie nie usłyszałam od nikogo.
Jak mam się bać ludzi, którzy już dawno dla mnie przestali istnieć? Byli, choć pragnęli posiąść coś gorszego, szukając kota w worku. Bronili się zwalaniem całej winy na najważniejszą dla nich jednostkę.
Tym razem to ja jestem graczem, kochającym szachy. Jedni opuścili szaro-biały bruk, inni zyskują nowe wartości.
Egzystencjalną selekcję zaczynam. ~
"Kasia, tobie do szczęścia są potrzebne tylko książki, twoja jedyna miłość. Nie potrzebujesz nawet mnie. Nie potrzebujesz nikogo, w fizycznym, ani duchowym znaczeniu. Bowiem wielbisz nieistniejące rzeczy, a ludzi najbardziej. Przez to stajesz się aspołeczna, boisz się pojęcia jakim jest miłość, boisz się ich. Boisz się najważniejszej dla ciebie osoby, czyli MNIE"
Większego kłamstwa o sobie nie usłyszałam od nikogo.
Jak mam się bać ludzi, którzy już dawno dla mnie przestali istnieć? Byli, choć pragnęli posiąść coś gorszego, szukając kota w worku. Bronili się zwalaniem całej winy na najważniejszą dla nich jednostkę.
Tym razem to ja jestem graczem, kochającym szachy. Jedni opuścili szaro-biały bruk, inni zyskują nowe wartości.
Egzystencjalną selekcję zaczynam. ~